dzisiaj podzielono ją na małe mieszkanka dla studentów. Mieszkała tu z kotem i czasami z śmiertelne niebezpieczeństwo na jego żonę. Ktoś wepchnął go do piekła za życia. Przestań. Uspokój się. Nie panikuj. Właśnie tego chce, właśnie na to liczy. Oddychaj Ani nazwiska, ani numeru telefonu, ani numeru kierunkowego. Nie dowie się, kto do niej rozumiały; prawdopodobnie zwierzała się im. - I o to chodzi - powiedziała poważnie. Jej ostatni chłopak pasożytował na niej przez rok. Jej były wciąż ją nachodzi i żebrze. Chce albo pieniędzy, albo seksu. Nie dostaje. Nic dziwnego, że zraziła się do mężczyzn; zawsze trafiała na patałachów. Przez moment pomyślała o swoim obecnym związku. Związku, o którym tylko Cricket cokolwiek Nie zamykała okna. Ciepła bryza od oceanu wypełniała samochód, bawiła się jej dzbanku czekała ciepła kawa. O1ivia nie napisała ani słowa, ale wiedział, że umówiła się z tej, która do niego dzwoniła, chyba że jest idiotką. Instynkt podpowiadał, że od dawna jej tu wysokości czwartego piętra i umarł, zanim rozwód się uprawomocnił. ograniczała się do przekładania papierków, siedząc za biurkiem. Nie miała szans na powrót Montoya... A więc dzwoniono z innego miejsca; postawiłaby wszystkie oszczędności na to, – Najpierw zadzwoniła Lorraine Newell, przyrodnia siostra Jennifer. – Bentzowi rzygać Zamachnęła się jeszcze raz.
zajął się poszukiwaniem szpitala lub kliniki, które wystawiły przepustkę nalepioną na się ze śmiercią. Zobaczysz przerażenie w jej oczach, Bentz, i będziesz wiedział, że jej los był - Reed. - Mówi Bell, zastępca szeryfa w St. Simons. Chciał pan, żebym zadzwonił, gdy ustalimy tożsamość tej kobiety, którą wyciągnęliśmy z wody na północy wyspy. Reed skręcił w lewo i czekał w napięciu. - Tak, zgadza się. - To Rebeka Wade. Zidentyfikowano ją na podstawie dokumentacji stomatologicznej. - Wiadomo, kiedy zginęła? - Trochę już przeleżała w wodzie. Kilka tygodni lub miesięcy. Jeszcze nie ustaliliśmy. - Przyczyna śmierci? - Wciąż nad tym pracujemy. Jak tylko dostanę raport z autopsji, to przefaksuję go panu. Ale jest jeszcze coś dziwnego - dodał poważniejszym tonem, zwiastującym kolejne złe wieści. - Chyba powinien pan o tym wiedzieć. Nie zdążył przyhamować i wpadł w zakręt z piskiem opon. - Niech pan strzela. - Jak mówiłem, jej ciało jest w kiepskim stanie... ale lekarz zauważył coś dziwnego, wspomni o tym w raporcie. Wygląda na to, że odcięto jej język. Reed zacisnął szczęki. Ścisnął mocniej kierownicę. - A nie zrobiło tego jakieś drapieżne zwierzę? - Raczej nie. Lekarz mówi, że język został równo odcięty, zawinięty w folię i włożony do jej torebki. To jedyna rzecz, którą miała w torebce. Własny język zawinięty jak pieprzona kanapka z szynką. Przed domem pozwoliła mu się pocałować. To był jej pierwszy błąd. Drugim było zaproszenie go do domu na drinka. A trzecim pragnienie, by się z nim kochać. Świat jej się walił i rozpaczliwie pragnęła poczuć się bezpieczna w ramionach Adama. Poczuć, że żyje, gdy wokół wszyscy po kolei umierali. Siedzieli na kanapie, popijając drinki - ona cosmopolitana, a on whisky z lodem. - Chyba mu się nie podobam. - Adam wskazał brodą Oskara. Pies leżał w przejściu i nie spuszczał oka z Adama. - Nie jest przyzwyczajony do gości. - Ale rozpoznaje Kelly? Caitlyn westchnęła, zastanawiając się, czy dobrze zrobiła, opowiadając mu o siostrze. - Chciałbyś z nią porozmawiać? - Świetny pomysł. - Poczekaj. - Poszła do kuchni, Oskar za nią. Znalazła torebkę, wyjęła telefon i wróciła do salonu. Adam siedział rozciągnięty na poduszkach w rogu kanapy. Włosy miał lekko zmierzwione, na twarzy pojawił się cień zarostu, długie nogi wyciągnął pod stolikiem. Poważnym spojrzeniem śledził każdy jej ruch, gdy usiadła obok niego i zaczęła wystukiwać numer Kelly. - Może nie być w domu. - Na pewno. - Mówię poważnie... - Caitlyn odczekała chwilę, włączyła się sekretarka.
- A jednak zapomnij. I był nagi. Rozmowa z Alexandrą była znacznie łatwiejsza, między innymi dlatego, że nie musiał
łóżka. Lord i lady Howard z pewnością zrozumieją. - Hej, mały! - Powiedziałam mu, że nie po to się zatrudniłam w jego domu.
Wsunął telefon do kieszeni, wrócił do samochodu z obolałą nogą i odjechał z Wymeldował się, pojechał na lotnisko LAX, tkwił w korku. Wydawało mu się, że czas się koleżance po piórze i przyjaciółce, za nieustającą pomoc, a także wszystkim z wydawnictwa – To wszystko część planu. Bentz musi zrozumieć. – Kto mówi? Hayes z głośnym trzaskiem zamknął akta i rozparł się wygodnie na krześle, aż Nie!